tag:blogger.com,1999:blog-44604783432719351962024-03-21T12:21:10.840-07:00Księgarnia to nie sklepW księgarni sprzedaje się książki. Ale to nie jest zwykły sklep. <br>Tu nie mówi się "dwie sztuki", ale "dwa egzemplarze". Tu nie ma producentów - są wydawcy. Tu nie ma końcówek serii produkcyjnych, ale są wyczerpane nakłady....Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02158664208143717595noreply@blogger.comBlogger9125tag:blogger.com,1999:blog-4460478343271935196.post-90264716343095776962015-09-06T23:24:00.002-07:002015-09-06T23:24:57.803-07:00Żniwa<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]--> <span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><span style="mso-tab-count: 1;"><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>"Macie
żniwa" - tak skomentował nasz ruch podręcznikowy jeden z klientów,
dotarłszy do lady, po odczekaniu w sporej kolejce. <br />
Tak, mamy księgarskie żniwa. Ale podobnie jak rolnicy w tym roku suszy, tak i
my mamy duże nakłady pracy i kosztów, a na koniec głównie straty. Kiedy patrzy
się z punktu widzenia rodzica kupującego zestaw podręczników - trudno w to
uwierzyć. A jednak...<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><br />
<br />
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Już początek tegorocznego
sezonu zwiastował księgarskie kłopoty. I to nie tylko dlatego, że mieliśmy mieć
około 30% spadek sprzedaży na skutek wprowadzania kolejnych roczników
dotowanych podręczników. Również dlatego, że wydawcy i hurtownie z góry
zapowiedziały, że handel tytułami z klas dotowanych oraz tymi, które będą
"darmowe" w przyszłym roku, będzie ograniczony i utrudniony. Wnet się
o tym przekonaliśmy. <br />
Nie będę wyciągać szczegółów takich jak tytuły bez prawa zwrotu. (Co dla nas,
księgarzy, oznacza ryzyko, że jeśli chcemy w nie zaopatrzyć swoich klientów, to
potem zostaniemy z nimi na półkach. Przed tym samy przecież bronią się
hurtownie i wydawcy - by nie zostać z bezwartościową makulaturą w magazynach.)
Kłopot w tym, że właśnie ze względu na przechodzenie na inne podręczniki -
dotowane (odchudzone, skromniutkie, cieniutkie), wydawcy nie chcą przeszacować
tegorocznych nakładów. Przez całe lato poszczególne tytuły pojawiały się i
znikały, bo były drukowane w małych ilościach. Część nakładów nie doczekało się
wznowienia wcale. Największym problemem okazały się przedmioty gimnazjalne,
które poszczególne szkoły mają prawo umieszczać w dowolnym momencie procesu
nauczania. I tak podręczniki i ćwiczenia do wiedzy o społeczeństwie, plastyki,
techniki, muzyki, edukacji dla bezpieczeństwa itp. były niedostępne, ponieważ
wydawcy uznawali, że skoro podręcznik jest do klas 1-3 to znaczy, że kupują go
pierwszoklasiści, a ci w tym roku otrzymują już inne - "darmowe". Tak
więc przez całe lato poszukiwaliśmy dla naszych klientów podręczników
niewznawianych, a potrzebnych w klasie drugiej lub trzeciej gimnazjum. Na
początku jeszcze to polowanie się udawało, bo tu i tam, w magazynach leżały
resztki z zeszłorocznych wydań. Ale z czasem zapasy się skończyły, a dodruków
nie ma.<br />
<br />
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przyszła końcówka sierpnia.
Klienci coraz bardziej nerwowi, niecierpliwi, a w hurtowniach coraz większe
braki. Co mamy odpowiadać? Próbujemy zdobyć. Zapisujemy indywidualne zamówienia
i wysyłamy SMS-y z powiadomieniami, że dotarło. Oczywiście zamówienia
funkcjonują u nas przez cały rok, ale braki poszukiwanych tytułów na początku
września doprowadzają zapisy do rozmiarów absurdalnych. Zamiast sprzedawać
"z półki" - zapisujemy. Potem przeglądam całymi wieczorami, kończąc grubo
po północy, setki zapisanych podręczników i ćwiczeń, wertuję strony hurtowni,
gdzie są na stanie. Udaje się dorwać 1/3 listy! Więc rano od nowa, nie tylko
świeżo dopisane tytuły, ale wszystkie wstecz. Bo może dowieźli, bo może
wznowili, bo może źle szukałam... I znów może 40% poszukiwań z sukcesem.
Wysyłam zamówienia, patrzę na raporty - niektóre tytuły jednak nie dotrą, albo
nie w pełnej ilości. <br />
Idę do księgarni i wysłuchuję, wraz z innymi pracownikami: "Jak to może
być, że nie ma!?", "Dlaczego nie ma od ręki, nie stoi na
półce!?", "Przecież już rok szkolny się zaczął! Co my sobie
wyobrażamy, żeby nie było! Przecież matematyka, historia, fizyka już
jutro!". No i nieodłączne: "Dlaczego tak drogo!?". Mimo, że to
nie my ustalamy cenę podręcznika, ale wydawca. Mimo, że o wyborze, jaki należy
kupić decyduje szkoła, a nie księgarnia. Mimo, że udzielamy rabatów, na Kartę
Dużej Rodziny, na Kartę Stałego Klienta, przy większym zestawie i za każdy
pojedynczy podręcznik także. <br />
<br />
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W ciągu dnia jest umiarkowany
ruch. Czasem trzeba poczekać w 2-3 osobowej kolejce. Ponieważ mamy też artykuły
szkolne, więc dobieranie okładek, wybieranie koloru pióra i wzoru na teczce z
gumką i okładce zeszytu zwykle trwa. Ale po godzinie 15-tej rośnie kolejka, bo
wiadomo - dzieci wychodzą ze szkół, wielu rodziców kończy pracę, idą na zakupy.
Równocześnie rozdzwaniają się telefony, których w tych warunkach zupełnie nie
ma kto odebrać. Ogólna frustracja. <br />
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>We wrześniu, do wakacyjnych
poszukiwań podręczników do podstawówki i gimnazjum dochodzi szkoła średnia. Tam
zwyczajowo, mało kto przejmuje się podręcznikami wcześniej, nawet jeśli wykazy
są na stronach szkół. Często szczegóły, co w której klasie będzie potrzebne,
doprecyzowywane są po rozpoczęciu roku szkolnego. I wtedy zdziwienie: "Nie
macie tego na półce? Trzeba zamawiać?". A my jesteśmy tylko prowincjonalną
księgarnią i nie sprzedamy ani jednego egzemplarza podręcznika, który się nie
znalazł na wykazie z okolicznych szkół, więc ich nie sprowadzamy. I znów
pęcznieją listy zamawiających. I znów mamy dodatkowe kilkadziesiąt pozycji do
zaznaczenia, że zamówione, do przydzielania na poszczególne nazwiska, wysłania
informacji, odłożenia. Gdybym przynajmniej mogła klientom odpowiedzieć: "na
pewno będzie jutro lub pojutrze do odebrania"! Gdyby wystarczyło zliczyć
ilość zainteresowanych, oszacować dodatkową liczbę "na półkę",
zamówić i mieć za 2 dni w sprzedaży. Ale to byłoby za proste! Rzeczywistość
wygląda inaczej: odszukuję tytuł w hurtowni - nie ma! I to właśnie pierwszej części,
zakres podstawowy. Pierwszoklasiści zawsze się najbardziej przejmują, więc już
jest źle. Wchodzę na stronę wydawcy - jakiś termin dodruku? - nie ma. Albo
gorzej, u wydawcy na stronie dla indywidualnych klientów jest: "wkliknij
do koszyka". Przeszukuję jeszcze raz strony hurtowni, uzbrojona w stosowny
ISBN, dostępny przecież na stronie wydawcy. Nigdzie nie ma! Trudno, trzeba
będzie polować, kiedyś przecież musi być dostępny. W pewnym momencie udaje się
gdzieś złapać - w środku nocy - pewnie akurat transport zajechał do magazynu.
Super! Zamówienie wysyłam natychmiast, bo do rana na pewno zniknie. Od razu
większa ilość, bo potrzebują przecież tego 3-4 równoległe klasy, a i zapisów
mamy sporo. Kiedy dzień później dociera do księgarni rozdzielamy, wysyłamy
SMS-y, odkładamy. Parę osób odbiera, parę kupuje. A reszta? Już nie potrzebują.
W momencie ukazania się dodruku, kiedy ja łowiłam go w środku nocy w magazynie
hurtownika, ten sam tytuł hulał już na stronach internetowych i
zniecierpliwieni klienci już go tam zamówili. I nie szkodzi, że do niektórych
dotrze dopiero za kilka dni, że zapłacą za przesyłkę... Ale dopadli coś czego
ta "nieudolna, prowincjonalna, źle zaopatrzona księgarnia" nie była w
stanie im zagwarantować. A my zostajemy z dziesiątkami egzemplarzy na półce.
Jeśli mamy w ogóle prawo je zwrócić do dostawcy, to w niewielkim procencie.
Powiecie: normalne ryzyko handlowca. To nie jest normalne, bo asortyment jest
specyficzny. Jeśli przeszacuję ilość "Ani z Zielonego Wzgórza", albo
piórnika z samolotem, to mam szansę sprzedać je za miesiąc, lub w grudniu "pod
choinkę", a w najgorszym wypadku, w przyszłym roku na nowy sezon. Jeśli
zostaną nam podręczniki na półce, to w większości wypadków, będę mogła je
przekazać szkole jako darowiznę, bo albo wejdzie oficjalna reforma, albo
wydawca zmieni coś w nowej edycji i starsza będzie niesprzedawalna. <br />
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span><br />
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Aby sprzedaż podręczników była
normalna, przede wszystkim potrzebna jest stabilizacja w szkolnictwie, czego od
lat nie ma. Ostatnie dwa lata to już skrajne przypadki, bo projekt
"darmowych podręczników" doprowadził do totalnego chaosu. Wydawcy się
boją nadprodukcji, hurtownie pozostania z zapasami nieaktualnych tytułów,
podobnie jak księgarnie. A kto na tym traci najwięcej? Uczniowie. <br />
Oczywiście z pozoru moje narzekania są spóźnione, bo przecież za dwa lata już
wszystkie klasy obejmie dotacja i księgarniom zostanie tylko sprzedaż
podręczników do szkoły średniej. A jednak policzcie sobie, jak wielu uczniów
dotyczy obecny bałagan. Klasy pierwsze, drugie i czwarte szkół podstawowych i
pierwsze w gimnazjach z pozoru mają najlepiej - nie dość, że darmo, to jeszcze
w szkole, prosto i sprawnie. (Właśnie nie zawsze sprawnie. Starsze klasy nie
wszędzie dostały książki na pierwszej lekcji. Więc nauczyciele czekają,
sztukują tematami wstępnymi bez podręczników. Ale to nie jest księgarski
problem.) Nas dotyczy część podręczników nie dotowanych do tych klas. Są u nas
liczne grupy uczące się drugiego języka obcego, nie objętego dofinansowaniem
państwa. A jednak dla wydawców i hurtowni język obcy w czwartej klasie, albo
pierwszej gimnazjum, to wydanie z założenia przeznaczone pod dotację. Co dla
księgarni oznacza, że jest prawie nie do zdobycia, a jeśli już, to na własne
ryzyko, bez prawa zwrotu. <br />
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mało tego: kolejne klasy,
"darmowe" w przyszłym roku, też są ryzykowne. Więc tytuły do klas
piątych szkół podstawowych i drugich gimnazjów są dostępne "w
kratkę", część znikła już pod koniec sierpnia definitywnie, bo przecież
nie opłacają się dodruki. Rodzice tych uczniów bezskutecznie poszukują do teraz
- a to przyrody, a to fizyki, a to języka niemieckiego. Nie dość, że płacą za
cały komplet podręczników, których już nie odsprzedadzą, więc nie odzyskają
nawet części poniesionych kosztów, to jeszcze narażeni są na nieskuteczne
poszukiwania potrzebnych tytułów. Obawiam się, że w przyszłym roku schemat się
powtórzy z klasą szóstą podstawową i trzecią gimnazjalną.<br />
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span><br />
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>A my tłumaczymy. Tłumaczymy
się, dlaczego nie ma. Tłumaczymy też, że nawet jeśli zapiszemy zamówienie na
ćwiczenie do plastyki dla klasy piątej, to nie wiadomo czy uda się je
zrealizować. Tłumaczymy, że warto zapytać nauczyciela, czy można kupić nową
wersję ćwiczeń do j.niemieckiego dla klasy czwartej, bo stara może już być nie
do zdobycia. Wyjaśniamy, że zapisane informacje na wykazach podręczników, to za
mało. Że okładki z pozoru wyglądają tak samo, autorzy ci sami, a jednak wersje
zostały zmienione, okrojone, pozbawione naklejek, wkładek z wytłoczkami lub innych
dodatków. Rodzice się gubią, nie rozumieją, nie chcą wchodzić szczegóły.
Denerwują się na nas: "To ja sobie pojadę do Opola i tam kupię!",
albo "Jak nie wiecie które to zamówię sobie w internecie!".
Oczywiście, że w niektórych przypadkach zamówią w internecie lub kupią w
sieciówce. Ale czy dobre? Tam ich nikt nie zapyta: stara czy nowa wersja. Nikt
nie wyjaśni, że okładka z misiem wcale nie oznacza, że jest to to samo
ćwiczenie. Współczuję zresztą nauczycielom, bo takiej niespójności wydań
podręczników i ćwiczeń w jednej klasie zapewne nie mieli nigdy do tej pory:
część uczniów podręczniki odkupione z lat ubiegłych, część wydania nowe, bywa,
że lekko zmodyfikowane rok czy dwa lata temu, a część jeszcze nowsze,
przystosowane do dotacji, a więc znacznie odchudzone, pozbawione wszelkich
dodatków. <br />
<br />
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mamy zatem żniwa. W naszym
przypadku na dożynki za wcześnie. <br />
Zresztą już od wielu lat księgarnie stacjonarne nie mają czego świętować. Po
zakończonych sezonach zostają nam nieprzydatne w kolejnym roku szkolnym,
bezzwrotne egzemplarze. Nadszarpnięte nerwy wielotygodniowym napięciem.
Klienci, którzy nas obarczają winą, że nie udało im się kupić podręcznika,
którego nakład się wyczerpał. <br />
Doprawdy, gdyby dla utrzymania księgarni w miasteczku takim jak nasze, wystarczała
sprzedaż książek beletrystycznych i popularno-naukowych, z wyłączeniem
podręczników, ani odrobinkę nie żałowałabym, że ministerstwo postanowiło ich
dystrybucję przenieść na barki szkół. Od wielu lat jest to najniewdzięczniejszy
asortyment w naszej branży. <br />Niestety jest inaczej. Wraz ze zmniejszaniem się
sprzedaży podręczników, znika szansa na przetrwanie księgarni na Krapkowickim
rynku. I tego mi żal. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span></div>
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02158664208143717595noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4460478343271935196.post-9369712912319469332015-03-18T18:20:00.001-07:002015-03-19T01:56:58.714-07:00Indie Book Day<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
Ukradłam ideę.</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWGb7pfr0k1507YEl9AmdjXlUJEiZHn3O31f_HOAREQqzHLvYJTsQ2K0ogBzGRG862RY2dub2Kt57TeyGZFwv4rWANqadwLvclhsyTmayiryoz2I3gL7d7Fw2cwhQFLeyF2zuas-0NzUt2/s1600/Indie-Book-Day-embed.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWGb7pfr0k1507YEl9AmdjXlUJEiZHn3O31f_HOAREQqzHLvYJTsQ2K0ogBzGRG862RY2dub2Kt57TeyGZFwv4rWANqadwLvclhsyTmayiryoz2I3gL7d7Fw2cwhQFLeyF2zuas-0NzUt2/s1600/Indie-Book-Day-embed.jpg" height="80" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
Przeczytałam, że na Zachodzie od dwóch lat rozprzestrzenia się pomysł
niemieckiego wydawcy, Daniela Beskosa: Dzień Książki Niezależnej. Zgodnie z
koncepcją, na wiosnę każdego roku (tym razem przypada to 21 marca), wydawcy i księgarze
niezależni starają się zainteresować klientów ciekawymi publikacjami.
Organizują uliczne stoiska, wywieszają plakaty, rozpowszechniają ideę.
Satysfakcją dla kupującego jest zamieszczenie zdjęcia, z taką właśnie niszową
książką otagowaną #indiebookday, co sprawia, że czuje, że należy do elitarnej
grupy wyrafinowanych czytelników. <br />
Daniel Beskos podkreśla, że święto nie jest przypadkowe. Warto zwracać uwagę na
małe wydawnictwa i niskonakładowe publikacje, ponieważ tam znajduje uznanie
oryginalna twórczość, ambitna literatura, a poziom edytorski stoi na wysokim
poziomie. Pomysłodawca Indie Book Day chwali też księgarnie niezależne,
ponieważ to tam są ludzie, którzy sami decydują o tym co sprzedają, sami też
czytają książki, które potem polecają. Nie robią tego z obowiązku narzuconego
przez umowę z wydawcą, lub zarząd sieci. Potrafią doradzić i podsunąć trafnie
dobraną książkę. <br />
Okazuje się, że koncepcja Dnia Książki Niezależnej w ciągu jednego roku
wywędrowała z Niemiec i zyskała uznanie w wielu krajach Europy. W tym roku,
szperając po internecie, znajduję jej ślady w Szwajcarii, we Włoszech,
wypowiedzi organizatorów z Wielkiej Brytanii i prężnie działający profil na
Facebook organizatorów holenderskich. <br />
<a href="http://www.indiebookday.de/">http://www.indiebookday.de/</a><br />
<br style="mso-special-character: line-break;" />
<br style="mso-special-character: line-break;" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh77NLlATbnrmz6ZYvBIoqsNJjUzedQ273hVff03RMz2Nfa7k4oZ7zSjBYl4Vfe2IqjSueeBnD-lQDJEOei3X85t869Sw5S_PBJ7usYaPGv9hG56ccVRrTgB2hdjVmaZPhbZrIVE-BhF3eZ/s1600/plakat_indiebookday_zrzut.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh77NLlATbnrmz6ZYvBIoqsNJjUzedQ273hVff03RMz2Nfa7k4oZ7zSjBYl4Vfe2IqjSueeBnD-lQDJEOei3X85t869Sw5S_PBJ7usYaPGv9hG56ccVRrTgB2hdjVmaZPhbZrIVE-BhF3eZ/s1600/plakat_indiebookday_zrzut.JPG" height="320" width="228" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
Dlaczego święto jeszcze<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>nie przywędrowało do Polski? <span style="mso-spacerun: yes;"></span>Przecież
u nas bardzo potrzeba uświadomienia społeczeństwu roli, jaką zarówno małe
księgarnie, jak małe wydawnictwa odgrywają w tworzeniu kultury.<span style="mso-spacerun: yes;"> <br /> </span>Temat ten zbiegł się z posiedzeniem komisji w Senacie w
sprawie "Ustawy o książce". <a href="http://senat.atmitv.pl/senat-console/archival-transmissions/item?code=8KKSP801">http://senat.atmitv.pl/senat-console/archival-transmissions/item?code=8KKSP801</a>Rozgorzała po raz kolejny dyskusja w internecie. Oczywiście wielu czytelników
jest przeciw stałej cenie. Nie mogą pojąć, skąd tak wiele argumentów "za" ustawą
padło na tym posiedzeniu i dlaczego senatorowie ją popierają. Ze strony
internautów pada jedno hasło: cena książki. "Teraz kupuję książki
tanio." "Źródłem taniej książki są okazje, rabaty, promocje - ustawa
je zlikwiduje." Nie stać mnie na zakup książki droższej niż 15 zł ."
Wśród tych argumentów gubią fakty dotyczące Ustawy o książce. <br />
<br />
Pierwszy: cena nie będzie zamrożona na zawsze. <br />
Po pewnym okresie ochronnym,
tytuł będzie można sprzedawać z dowolnym rabatem. A dziś księgarnie
"taniej książki" i wielkie promocje w marketach też bazują na
tytułach, które przebrzmiały, przeleżały się już na stołach promocyjnych i
wydawcy są skłoni sprzedać je znacznie taniej, by dać im kolejną szansę. A zatem, gdyby zafunkcjonowała Ustawa, mechanizm byłby ten sam:
szalone przeceny po okresie stałej ceny i półki uginające się od ofert taniej
książki. Czy tylko świeżo wydany tytuł jest wart zainteresowania? Czy miłośnik literatury musi czytać wyłącznie nowości? To miłe i życzę
wszystkim takiej możliwości. Ale sama doświadczam tego, że mając dostęp do
premierowych wydań, często sięgam po książki sprzed lat, ponieważ coś
przeoczyłam, akurat mnie zainteresowały, albo ktoś mi je polecił. <br />
<br />
Drugi fakt, to realna szansa na spadek cen. Wydawcy dodają obecnie do ceny
okładkowej pewną wartość, która pozwala im na zaoferowanie od razu dużych
rabatów (obowiązkowych!) sieciom i hipermarketom. Na opłacenie promocji,
na haracz za stoły z nowościami i "topki". Kiedy nie będzie nad nimi
wisiała taka konieczność, kalkulacja ceny będzie wyglądać inaczej. Zresztą
wydawcy też konkurują między sobą i nie wydaje mi się, aby mieli zamiar windować
ceny, jak się niektórzy obawiają, tylko dlatego, że będzie stała. Zwyczajnie,
rynek ma swoje prawa i zbyt drogiej książki klient nie kupi. Zatem ceny będą
musiały odpowiadać możliwościom portfeli Polaków inaczej tytuł się nie sprzeda.
</div>
<div class="MsoNormal">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2R_2mRf9pRQF4lZLC8_jeRrG9gT-8TrgsSE10vgoFbvxsTsajoJYOUY7weWTlAXMTBnQuwC7ZLi9W9gzcEgKkkeNDIeO64ePPMC40jm5hX-E7eev-_xb77gK3yOmb5IUGGbrFuoZocXzE/s1600/P1230305+%E2%80%94+kopia.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2R_2mRf9pRQF4lZLC8_jeRrG9gT-8TrgsSE10vgoFbvxsTsajoJYOUY7weWTlAXMTBnQuwC7ZLi9W9gzcEgKkkeNDIeO64ePPMC40jm5hX-E7eev-_xb77gK3yOmb5IUGGbrFuoZocXzE/s1600/P1230305+%E2%80%94+kopia.JPG" height="240" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
Trzecia zaleta ustawy: wreszcie byłaby szansa
dla literatury ambitniejszej. Dziś wydawca chcąc osiągnąć zyski wydaje
"masówkę", tytuł, po który nie tylko sięgnie masowy odbiorca, ale też
zechce go dystrybuować sieć handlowa lub hipermarket. Ustawa może to zmienić.
O ile uda się zachować dystrybucję przez księgarnie (jeśli do tej pory
większość nie upadnie). Księgarze obok popularnego nazwiska postawią książkę
debiutanta, obok "czytadła" powieść wysokich lotów. W dodatku to, że
niszowa literatura jest w niewielkim nakładzie, nie będzie odgrywało aż takiej roli,
jak teraz, w kształtowaniu jej ceny. Dziś mały wydawca nie może sobie pozwolić
na hojny rabat dla korporacyjnej sieci dystrybucyjnej. Pojawia się więc jego
książka po cenie okładkowej i nie zyskuje nabywców, bo w sąsiednim markecie
właśnie rzucili książki po 5 zł. Stała cena da szansę takim tytułom. Ich cena
nie będzie znacząco odbiegać od pozostałych, więc czytelnik sięgnie po nią,
zamiast wydawać tyle samo na byle co.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
I jeszcze czwarty pozytyw, jaki może ze sobą przynieść ustawa: drugie życie
książki.<br />
Obecnie rynek wydawniczy jest zdegenerowany - sprzedaje się tylko nowości. Po
kilku tygodniach książka znika ze stołów promocyjnych, z mailingów, z dyskusji
internetowych...I praktycznie przestaje istnieć. Czasem gdzieś wypłynie jako
super oferta w markecie, ale przeważnie nawet takiej szansy nie ma. Trafia do
magazynów, poleży, czasem skończy jako makulatura, ewentualnie jako "tania
książka" (i to chyba nie jest taki zły los). Tymczasem Ustawa może
sprawić, że książka będzie miała dwie premiery. Jedną, jako nowość pachnąca
drukarnią, sprzedawana z należnym rozgłosem, wprawdzie po cenie okładkowej, ale
przystępnej (w co wierzę). I drugą, kiedy skończy się okres stałej ceny.
Sprytni wydawcy i dystrybutorzy wykorzystają to, aby ogłaszać powrót tytułu
uwolnionego z reżimu i dostępnego po dużej obniżce ceny. Wydaje mi się, że
takie zjawisko miałoby bardzo dobry wpływ na czytelników - przypominałoby im o
tytułach, które przemknęły i znikły jako byłe nowości.<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmYPRTcWTs4q1yYR4Q6CEl0qHkbVn4ACSq0vpeO_ioDkCLoeWmvWsXG2SJdx6lKD5q1TwMBeK06f7E6wPxkBrml9a5-gJz09bRQADcSdK6XnIU450ozGwUm3ur6hRCliF9jFLrxpyBB0nd/s1600/2015-03-12+22.55.32.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmYPRTcWTs4q1yYR4Q6CEl0qHkbVn4ACSq0vpeO_ioDkCLoeWmvWsXG2SJdx6lKD5q1TwMBeK06f7E6wPxkBrml9a5-gJz09bRQADcSdK6XnIU450ozGwUm3ur6hRCliF9jFLrxpyBB0nd/s1600/2015-03-12+22.55.32.jpg" height="320" width="240" /></a> </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Na razie jednak Ustawy o książce nie ma. Są za to coraz
liczniejsi autorzy niezależni. Jedni próbują sił w selfpublishingu. Inni wystawiają
swoje teksty w sieci tylko w formie e-booków. Jeszcze inni zlecają wydanie
swojej książki małym wydawcom. A te małe wydawnictwa mają ambicje, chcą być
oryginalne, nawiązują współpracę z ciekawymi pisarzami, grafikami,
ilustratorami. Takie interesujące wydania wyłapują księgarze, ponieważ są
przeważnie autentycznymi miłośnikami książek. I to grono przenosi właśnie ideę
Indie Book Day.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal">
Być może jestem pierwszą osobą, która postanowiła w Polsce
nawiązać do koncepcji Dnia Książki Niezależnej. Wykonałam logo akcji w języku
polskim, wzorowane na oryginale. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjj0ZbJE2cRFa5adctn5ufCrqx2F7ZMaDIl7pS3DxDfEHexrB7xmtTfrFyGY6rLlw-uInGiansMRgg9TPSrJ0idujphrHWMsN9wU6f9sNia9ID_Wjk8UwvCvvHDvg-LERktpVdpDWTRkxf/s1600/indiebookday_pl.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjj0ZbJE2cRFa5adctn5ufCrqx2F7ZMaDIl7pS3DxDfEHexrB7xmtTfrFyGY6rLlw-uInGiansMRgg9TPSrJ0idujphrHWMsN9wU6f9sNia9ID_Wjk8UwvCvvHDvg-LERktpVdpDWTRkxf/s1600/indiebookday_pl.jpg" height="105" width="320" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEityk0JnFRXrCobI5rlvzTski1p_ezc9-LGolSBwzvf9sZDCHaRoFwjjF-4sKVWVSJ8MTlNEz3U3VDrTHZy3nL9npywmeuL6617cRadqp-awmcSie2WFzj6fXbmYULjmFL8FRYOlP1peCBY/s1600/2015-03-11+11.05.46.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEityk0JnFRXrCobI5rlvzTski1p_ezc9-LGolSBwzvf9sZDCHaRoFwjjF-4sKVWVSJ8MTlNEz3U3VDrTHZy3nL9npywmeuL6617cRadqp-awmcSie2WFzj6fXbmYULjmFL8FRYOlP1peCBY/s1600/2015-03-11+11.05.46.jpg" height="304" width="320" /></a> </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przygotowałam w księgarni specjalną ofertę,
oznaczoną banderolami-zakładkami. Zrobiłam okazjonalną ekspozycję na wystawie. Aby
zachęcić klientów wymyśliłam też konkurs na fotografię z książką opatrzoną naszą
banderolą. Nie dotarła do mnie informacja, aby jakakolwiek organizacja wydawców
lub księgarzy w Polsce podchwyciła ten pomysł. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><br />
Czyżby książki miały się u nas już tak dobrze?</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02158664208143717595noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4460478343271935196.post-32276911170499756912015-02-03T07:59:00.001-08:002015-02-03T08:54:33.641-08:00Czy nadal jest dla nas miejsce?<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
Katarzynę Bondę, Małgorzatę Kalicińską, Krystynę Koftę i
Janusza L.Wiśniewskiego jakoś mniej lubię. <br />
No może panią Koftę najmniej mniej,
ponieważ w swojej wypowiedzi umieściła zdanie: "Byłoby świetnie, gdyby
udało się reanimować małe księgarnie, myślę, że nadal jest dla nich
miejsce." Przez to straciła najmniej mojej sympatii. A jednak...</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Poszła fama, że Empik jest zagrożony upadkiem. Obok westchnień ulgi
ze strony księgarzy, dla których jest odwiecznym konkurentem, grającym nie fair
(przedsprzedaże na wyłączność). Obok niepokoju wydawców, których szachuje
opłatami za TOP-kę, ale też nie płaci za sprzedaż całymi miesiącami, więc czy
zapłaci po upadku? Obok szumu czytelników-klientów, którzy podzieleni są między
obrażonych na EMPIK z powodu reklamy z Nergalem, a tych którzy tam kupują, ale
wyrzekają, że drogo. Obok medialnego poklasku, że upadek giganta przyczyni się
do polepszenia działania rynku książki w Polsce, pojawiła się w sieci <a href="http://metro.gazeta.pl/Gwiazdy/1,135233,17348833,Tworcy_najpopularniejszych_ksiazek_w_Polsce__ostrzegaja.html">notka</a> z
wypowiedziami kilkorga znanych autorów, broniących EMPIKu.
Każdy ma prawo do własnego zdania, ale mnie, jako osobę prowadzącą lokalną
księgarnię, zabolało parę stwierdzeń. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Małgorzata Kalicińska jako argument za EMPIKami podała
m.in.: "Koło salonów można zaparkować, są w centrach handlowych.
Niewielkie księgarnie nie są położone tak korzystnie." Proszę sobie
wyobrazić, że od lat żałuję, że moja księgarnia jest położona tak
niekorzystnie, na rogu rynku! Jest to samo centrum powiatowego miasta, przez
całe lata będące skupiskiem sklepów i mekką zakupowiczów. Teraz znajdujemy się prawie na pustyni, bo życie miasta
przeniosło się do marketów. A my, jako zachętę, mamy jedynie wokół siebie płatne
parkingi. Ale mimo to istniejemy, wbrew trudnościom i wysokim czynszom. I można
samochód zatrzymać praktycznie pod naszymi oknami.<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZcl5W-cV7SzTHjy69txbXBsOwlPN0P55lPUREFq4DqPlsvJxk_NhPLZI9IRRnDeHxBUDwzANR22u9avN-iwtEuCg2GsuVFoPedER3catlWnWmiNuHl4SwUDVmEe7Py2XqGjHJMc4_Txfj/s1600/DSC02344.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZcl5W-cV7SzTHjy69txbXBsOwlPN0P55lPUREFq4DqPlsvJxk_NhPLZI9IRRnDeHxBUDwzANR22u9avN-iwtEuCg2GsuVFoPedER3catlWnWmiNuHl4SwUDVmEe7Py2XqGjHJMc4_Txfj/s1600/DSC02344.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Katarzyna Bonda powiedziała: "Należę do grona tych pisarek, które chętnie
zgadzają się na to, by ich książki trafiały do supermarketów i dyskontów, by
były jak najbliżej czytelnika. Pewnie to właśnie tam kupowalibyśmy wtedy [gdyby upadł EMPIK] książki."<br />
I dzięki takim ludziom niebawem nie będzie w Polsce niezależnych księgarń. Ja
się z panią Bondą zgadzam, że nie byłoby dobrze, gdyby jedynym źródłem
zaopatrzenia czytelników w książki były markety. Ale jest na to rada: pomóżcie
przetrwać księgarniom w małych i dużych miejscowościach, póki jeszcze istnieją.
Księgarzy nie interesują jedynie tytuły o najlepszej rotacji i najsławniejsze
nazwiska. Mają ambicje, aby na ich półkach leżała także literatura trudniejsza,
niszowa, dla wybranych odbiorców. Książki Katarzyny Bondy też pewnie przyhołubi
niejeden księgarz, nawet wtedy, gdy znikną z list bestsellerów.<br />
<br />
Wg Janusza L.Wiśniewskiego EMPIK to sposób na życie. A czy
pan Autor bywał na spotkaniach w księgarniach niezależnych, uczestniczył
w projektach, warsztatach tam organizowanych? Czy nie zauważył, że
model bycia,
proponowany przez EMPIK groźnie wypacza pojęcie kultury wyższej, a
pozostaje
raczej w sferze kultury masowej? </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-U7hRF8UBBh5ZwrIwO9aJ3n-yLn-8Ry57CVDuw0_7e-tki2D5mKjbdNxfeZfJ_D_wKeUQmnGuRO5-TMlDgQYnDfJJCfi6V-ggICUDGAPX1Mhyphenhyphen8WO-oO3JOj8ciDqhS8GSHKQEonPX5mjq/s1600/P1210678.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-U7hRF8UBBh5ZwrIwO9aJ3n-yLn-8Ry57CVDuw0_7e-tki2D5mKjbdNxfeZfJ_D_wKeUQmnGuRO5-TMlDgQYnDfJJCfi6V-ggICUDGAPX1Mhyphenhyphen8WO-oO3JOj8ciDqhS8GSHKQEonPX5mjq/s1600/P1210678.JPG" height="240" width="320" /></a></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Krystyna Kofta natomiast dzieli się refleksją: "W
czasie wakacji byłam w jednym z salonów w małym mieście, chciałam kupić swoją
książkę na prezent i okazało się, że bardzo szybko można ją sprowadzić."
Nie było to naprawdę małe miasto, bo w moim nie ma EMPIKu, jest tylko "zwykła
księgarnia". I proszę sobie wyobrazić, że ta "zwykła" księgarnia też,
albo ma, albo może w ciągu 1 dnia, na życzenie klienta, sprowadzić książki pani
Kofty. A także wielu innych autorów. Czasem z wydawnictw niszowych, czasem
wydane 3 lata temu i zapomniane przez wszystkie sieci. Czemuż w tym świetnym
EMPIKu nie czekała na autorkę jej książka? Bo salony nastawione są na
bestsellery. A "szybko sprowadzić" dostępny na rynku tytuł to obecnie
może prawie każdy (oczywiście przy odrobinie dobrej woli i organizacji).<br />
<br />
Klienci naszej księgarni nie muszą się obawiać, że nagle znikną z oferty tytuły
takie jak "Dom nad rozlewiskiem" albo "Pochłaniacz". Stoję
na stanowisku, że własne sympatie i antypatie trzeba oddzielać od zawodu, a
jedyna w mieście księgarnia powinna mieć coś dla każdego, czyli miłośników
Wiśniewskiego czy Kalicińskiej także. <br />
A jednak jest mi przykro. Mogą istnieć pisarze, którzy zdają sobie sprawę z
roli, jaką niezależne księgarnie odgrywają na rynku książki. Jak choćby Zygmunt
Miłoszewski, z którym miałam przyjemność zamienić parę zdań na spotkaniu autorskim.
<br />
Dlaczego Państwo, choć podpisaliście się pod petycją o "ustawę o
książce", wysyłacie sygnał do społeczeństwa, że księgarnie nie mają już
znaczenia, że tylko EMPIK, bo jak nie on, to książki trafią do kartonów w
supermarketach? W ten sposób nie zbudujemy społeczeństwa kultury i
czytelnictwa, a księgarnie niezależne całkiem znikną.</div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]--><span style="background: white; color: #1e1e1e;"></span>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02158664208143717595noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4460478343271935196.post-72901283442702483762014-10-17T15:00:00.001-07:002014-10-17T15:00:43.279-07:00Ratunku - potrzebujemy Waszych podpisów!<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span class="list1text">Ratunku - potrzebujemy Waszych podpisów!<br style="mso-special-character: line-break;" />
<br style="mso-special-character: line-break;" />
</span></div>
Znów zrobił się szum wokół "Ustawy o książce". <br />
PIK opublikował list otwarty, skierowany do Pani Premier i polskich
parlamentarzystów, w sprawie poparcia projektu. Pod listem może podpisać się
każdy, na stronie <a href="http://www.audiowizualni.pl/index.php/apele/polska-ksiazka-potrzebuje-ratunku">Audiowizulani.pl
. </a>Już dziś widnieje tam wiele nazwisk znanych pisarzy, wydawców i (mniej
znanych publicznie) księgarzy.<br />
<br />
Dlaczego się pod nim podpisałam?<br />
Ponieważ założenia "Ustawy o książce" są ostatnią deską ratunku dla
rynku niezależnych księgarń. Mało tego, są jedyną szansą dla istnienia
szerokiego spektrum literatury w Polsce, dla prosperowania wydawnictw
niszowych. Są gwarancją dostępności książek nie tylko w wielkich miastach,
galeriach i internecie, ale także w małych miejscowościach, dla mieszkańców wsi
i miasteczek. <br />
<br />
Nie jest to może idealny projekt - w środowisku księgarzy i wydawców wciąż
pojawiają się krytyczne komentarze. Ale jest! Wypracowany po latach debat i
sporów. <br />
Pierwsze koncepcje stworzenia takiej regulacji pojawiały się od dawna. Osiem
lat temu powstała Izba Księgarstwa Polskiego, założona przez księgarzy, z
udziałem firm związanych z dystrybucją książki. Zrzeszyliśmy się dlatego, by
dążyć do uregulowania rynku książki. Przez te wszystkie lata nie udało się
osiągnąć takiego etapu, na jakim stoimy dziś. Pierwotnie niewielu wydawców
dostrzegało potrzebę takich prawnych rozwiązań, teraz sami występują z
inicjatywą. Dlaczego?<br />
Nie po to, jak sugerują niektórzy, by bezkarnie podnosić ceny książek i
narzucać je czytelnikom. Właśnie po to, aby ceny książek miały szansę stać się
realne - niższe. Obecnie kilku największych graczy na rynku, jakimi są sieci i
hipermarkety, dyktuje warunki wydawcom. Wymusza ceny zakupu, które umożliwią
organizowane przez te firmy super promocji. Dzieje się to kosztem producenta (zresztą
nie tylko na rynku książki zachodzi taki proceder). Więc wydawca się broni
ustalając cenę okładkową wyższą niż jest to niezbędne, po to, aby móc dać
wybranej firmie wielki rabat. Ale ten upust obowiązuje tylko w określonym
kanale dystrybucji i tylko w określonym czasie. Inne firmy, księgarnie
niezależne, kupują tę samą książkę drożej i muszą zaoferować w cenie
okładkowej. To dyktat "wielkich", typowy dla obecnego układu
ekonomicznego. Czy jednak jest na pewno korzystny dla kultury?<br />
<br />
Książka to nie bułka. O jej dostępność trzeba walczyć. Czytelników i klientów
księgarń trzeba<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>wychowywać. Do tego jest
potrzebny różnorodny dostęp do literatury i mnogość księgarń, nie tylko
sieciowych. Małe firmy niezależne, w małych miejscowościach, mają bardzo
skromne możliwości, aby się utrzymać na dzisiejszym, agresywnym ekonomicznie,
rynku. Ustawa o książce daje nam tę szansę. Ale daje też nadzieję mieszkańcom
prowincji, że w najbliższym otoczeniu będą mieli księgarnię, która będzie miała
dla nich szeroką ofertę, nie tylko - wzorem marketów - czytadło z nazwiskiem
bestsellerowego autora. <br />
<span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">I choć wiem, że w internecie znów posypie się mnóstwo agresywnych
komentarzy przeciwko ustawie, pragnę zwrócić uwagę, kto wydaje takie opinie:
ludzie którzy są zaradni, sprawnie posługujący się nowoczesnymi mediami,
zainteresowani literaturą (skoro w jej sprawie zabierają głos). Wydaje im się
oczywiste, że każdy, chcąc kupić książkę, poluje na jej atrakcyjną cenę na
stronach internetowych, albo wstępuje do sieciowej księgarni przy każdej
bytności w galerii. Nie biorą pod uwagę, że amatorzy książek mieszkają także z
dala od centrów handlowych, że jest wielu, którzy nie dokonują zakupów przez
internet. Że dzieci muszą mieć kontakt z książką od pierwszych lat życia, aby
wzbudzić w sobie potrzebę jej przeczytania, a także posiadania. Nie pamięta, że
książka wymaga też recenzji, opinii, polecenia, a kto może to lepiej zrobić niż
księgarz? <br />
Zbyt wiele lat obserwuję klientów swojej księgarni, by nie wiedzieć, że wielu z
nich nie sięgnęłoby po książkę, gdyby nie mogli wstąpić do księgarni, ot tak,
przy okazji, przechodząc obok ulicą. Wielu nie wybrałoby książki na prezent,
gdyby nie była łatwo dostępna. Wielu nie wiedziałoby, że się ukazał
interesujący tytuł, gdyby nie zobaczyli go na naszej wystawie.<br />
I wiem, że tak jest w innych małych miejscowościach, gdzie jeszcze ocalały
księgarnie. Dlatego właśnie podpisałam list w sprawie "Ustawy". <br />
<br />
A także dlatego, że chcę bronić istnienia swojej profesji, której nie uda się
ocalić, jeśli nie dostrzeże się w niej roli instytucji kulturalnej, a nie tylko
zwykłego punktu handlowego.</span><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]--><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"></span><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]--><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"></span><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02158664208143717595noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4460478343271935196.post-61976617508597058522014-08-31T12:29:00.001-07:002014-09-05T01:43:29.786-07:00Księgarnie to samo zło.<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span class="list1text"></span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span class="list1text">Okazuje się, że księgarnie są straszne. A księgarze to
najwięksi wrogowie naszego społeczeństwa. <br /><br />Taki obraz maluje się od kilku
miesięcy w mediach, a nasila w ostatnich tygodniach. Co ciekawe, taki pogląd
nie został zapoczątkowany przez korporacje walczące z konkurencją (jakże słabą,
w postaci obecnych księgarń niezależnych), nie rozpowszechniają go zwolennicy
analfabetyzmu, ani wrogowie książki. Takie stwierdzenia usłyszeliśmy od
premiera, minister edukacji, a nawet ministra kultury.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span class="list1text">Okazuje się, że polskie księgarnie powinny się utrzymać ze
sprzedaży kilku, czasem kilkudziesięciu książek dziennie (moja, w Światowym Dniu
Książki sprzedaje od 30 do 50 egzemplarzy, wliczając w to - w dużej przewadze
- kolorowanki i najcieńsze książeczki dla dzieci po 3,90zł). Nie mamy prawa do
zarobku na podręcznikach, ponieważ to niemoralne.<br />
<br />
Zostaliśmy obwinieni o wzrost cen podręczników, mimo, że księgarnie przeważnie
stosują stałe narzuty, więc wzrost ceny jest proporcjonalny do podwyżki
dokonanej przez wydawcę. <br />
Zresztą od wielu lat to księgarze starają się o "Ustawę o książce",
której istotnym elementem byłaby stała cena. Od lat nie widać cen drukowanych
na podręcznikach, podczas gdy inni wydawcy często je stosują. I nie jest to
przypadek. Wydawcy edukacyjni zostawiają sobie furtkę, aby tym łatwiej było
podnosić cenę w każdym kolejnym sezonie.<br />
<br />
W obecnej sytuacji wydawcy podręczników ochoczo przyłączyli się do degradowania
pozycji księgarń stacjonarnych. Zdawałoby się: ta sama branża, ten sam rynek, firmy
powinny się nawzajem popierać. Ale nie! Wydawcy edukacyjni dostrzegli wreszcie
szansę dla siebie. Od lat podkopywali naszą pozycję, uparcie prąc do sprzedaży
bezpośredniej w szkołach i wreszcie dopięli swego.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><br />Tyle, że jeszcze w zeszłym roku sprzedaż w szkole była niezgodna z polskim
prawem (szkoła nie jest miejscem handlu, a nauczyciel nie ma zarejestrowanej
działalności gospodarczej, aby jakąkolwiek sprzedaż detaliczną mógł prowadzić).
Obecnie ministerstwo edukacji otworzyło nie furtkę, a bramę dla wydawców
edukacyjnych, którzy masowo oferują podręczniki szkołom.<span class="list1text"><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Oczywiście
szkoły (za pośrednictwem gmin) mają prawo zakupić te refundowane przez MEN ćwiczenia
i podręczniki do 1 klasy - będzie to własność publiczna nabyta za pieniądze
podatników. </span></span>Ale proszę mi
pokazać wydawcę podręczników, który nie oferuje nauczycielom zakupu książek do
każdej innej klasy, nie tylko pierwszej. W dodatku za cenę przeważnie niższą
niż nasza hurtowa. <br />
To już nie jest wolny rynek, ale świadoma eksterminacja księgarń. <br />
<br />
Nie ma instytucji, organizacji, środowiska w Polsce, które ujęło by się za
księgarzami. Widocznie staliśmy się zbędni i niepożądani. <br />
Rząd, w ramach walki ze słabym czytelnictwem, dostrzega tylko biblioteki. Jest
też skłonny do pompatycznych akcji kulturalnych w stolicy, względnie kilku
największych ośrodkach miejskich. Kultura na prowincji ma się promować sama. <br />
Wydawcy beletrystyki i książek dla dzieci cenią sobie sprzedaż sieciom
(powszechne jest, że nie tylko księgarskim!), bo tam mogą od ręki ulokować dużą
część nakładu. Czy sprzedać? To już całkiem inna bajka. Ale liczą się przecież
statystyki. <br />
Wydawcy edukacyjni, sprzedający gigantyczne nakłady, nie potrzebują księgarń
wcale, bo przecież bezpośrednie dotarcie do nauczyciela daje im szansę na
przeforsowanie własnego podręcznika.<br />
Wydawcy książek specjalistycznych i naukowych, już dawno zrezygnowali z dystrybucji
tradycyjnej - i trudno się dziwić - popyt na ich książki jest wybiórczy, tylko
w określonych miejscach i środowiskach. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span><br />
Pisarze, w tradycyjnej drodze książki do czytelnika, poprzez wydawcę i
księgarnie, widzą wyłącznie swoją krzywdę - wierzą w to, że są samowystarczalni
i selfpublishing dostarczy im sławy i bogactwa.<br />
Czytelnicy wypowiadający się w internecie widzą tylko "okazje",
super promocje, obniżki i przeceny. Gloryfikują strony wydawców, hurtowni
(sprzedających detalistom!) lub Allegro, gdzie ceny bywają nawet niższe
niż te oferowane nam-księgarzom. Nikt nie bierze pod uwagę, że jest też inne grono
czytelników, które nadal nie dokonuje zakupów przez internet i książek
poszukuje w księgarniach stacjonarnych. Krzyk, że Ci ludzie są dyskryminowani,
bo mają coraz mniejszy dostęp do książki, nie podniósł się do tej porty tylko
dlatego, bo to są zwykle ludzie mniej zaradni, cisi, nie posiadający sprytu
"łowców okazji". Zbyt długo mam do czynienia z klientami, aby nie
dostrzec jak są różni. Jak wielu z nich nigdy książki nie kupi, jeśli nie
znajdzie jej na wyciągnięcie ręki.<br />
<br />
Ten smutny rok 2014, kilka stowarzyszeń księgarskich chciało widzieć rokiem
jubileuszowym: "650 lat w służbie książki". Pojawiło się hasło i parę
imprez kulturalnych. Jednak będzie to w rzeczywistości rok upadku księgarń
niezależnych. Przetrwają tylko niektóre, które znajdą ratunek w handlu innymi
artykułami, książki traktując jak marginalny asortyment (oczywiście pogardzane
przez "prawdziwych bibliofilów"). Albo te, które wdadzą się w sprytny
handelek na aukcjach, wykorzystując chwilowe okazje, lub działając na granicy
prawa. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><br />
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><br />
Moja księgarnia jeszcze istnieje, ale trzymamy się ostatkiem sił. W dodatku dostajemy
co chwilę nożem w plecy. Np. jedna ze szkół zamówiła u nas podręczniki językowe
dla klas pierwszych, w ramach dotacji. Czekały na odbiór od połowy wakacji.
Tydzień przed końcem sierpnia dowiedzieliśmy się, że szkoła ich nie zakupi
ponieważ znalazła inną ofertę w internecie. My zostajemy z towarem już opłaconym
u dostawcy, bezzwrotnym, którego nikt już nie kupi. Nie tylko nie zarobiliśmy
na tym ani grosza, ale mamy gigantyczną stratę. Jednak osoby decyzyjne w szkole
nie poczuwają się do odpowiedzialności za swoje postępowanie. A ja, ze swoją
naiwną wiarą w uczciwość ludzi, nie mam podkładki na piśmie, bo zamówienie
zostało złożone telefonicznie. </span></div>
<br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span class="list1text">Ale oczywiście, zgodnie ze wszystkimi tekstami w mediach,
oświadczeniami PIK, UOKiK, MEN, wypowiedziami klientów itd. to <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">JA - KSIĘGARZ</b><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>jestem oszustem, zdziercą, krwiopijcą i
zakałą polskiego społeczeństwa.<br />Dziękuję za wyraz takiego "uznania" dla wieloletniej
pracy z książkami.</span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02158664208143717595noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4460478343271935196.post-87327470631434837922014-08-18T13:42:00.003-07:002014-08-18T13:42:55.851-07:00Czy Elementarz jest "darmowy"?<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span class="list1text">Tylko naiwni sądzą, że dostaną coś darmo... Oczywiście hasło
"darmowy elementarz" zostało sprokurowane jako efektowny element
kampanii wyborczej. Koszt "darmowego" podręcznika poniesiemy wszyscy,
ponieważ finansowany jest z publicznego budżetu. w dodatku bez zachowania
jakichkolwiek zasad wydawania tychże publicznych pieniędzy (bez przetargów,
konsultacji, zasięgnięcia opinii społecznej, zachowania praw ekonomii itd.). <br />
Przy czym, wyjątkowo przykre jest to, że dla uzasadnienia błyskawicznie
przeprowadzonej ingerencji w wolny rynek, politycy posunęli się do całego
szeregu pół-prawd (żeby nie powiedzieć kłamstw).</span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span class="list1text"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span class="list1text">Nieprawda pierwsza:<br />
"Rodzice przepłacają za zestawy podręczników wyłącznie z winy wydawców edukacyjnych,
księgarń oraz innych uczestników rynku podręcznikowego."<span style="mso-spacerun: yes;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span class="list1text"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><br />
Uzasadnienie, że nie jest to prawdą znajduje się w moich poprzednich postach. Wprawdzie
wydawcy ochoczo podnoszą ceny z roku na rok, jednak jeszcze niedawno, na rynku edukacyjnym,
liczących się wydawnictw było całkiem sporo i można było wybrać podręczniki
wartościowe, a nie najdroższe. Zestaw podręczników tworzą szkoły (nauczyciele),
a więc to również w ich gestii jest, jak duże koszty poniesie rodzic.<br />
<br />
Jednak ogromna odpowiedzialność za ponoszone przez rodziców koszty, spada na samo
Ministerstwo Edukacji Narodowej.<br />
<br />
W ciągu ostatnich lat MEN wprowadziło szereg reform, które wydawcom dały
doskonały pretekst do wydrukowania zupełnie nowych podręczników, a rodziców
zmusiły do zakupu pełnych zestawów, bez możliwości odkupienia od starszych
roczników. Proces ten trwa do dziś. Roczniki obecnych szóstoklasistów i uczniów
klas trzecich szkół średnich, przez wszystkie lata nauki kupują komplety
składające się wyłącznie z nowych wydań podręczników. Nikt się w MEN nie
zastanowił nad konsekwencją wprowadzenia tak głębokich reform, które objęły
absolutnie wszystkie przedmioty i spowodowały, że rodzice musieli kupować
wyłącznie nowe wydania książek.<br />
Wydawcy to skrupulatnie wykorzystują. Ministerstwo wydaje zgodę (w postaci
"numerów dopuszczeń") na zmianę podręczników nawet w przypadkach, gdy
różnice w podstawie programowej przedmiotu są kosmetyczne. Znam kuriozalne
przypadki, gdy jedyną różnicą w podręczniku jest jego okładka, ze ślicznym
znaczkiem "nowa podstawa programowa".<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Ale cena jego też jest "nowa".<br />
<br />
Zamiast robić rewolucję i uwłaszczać rynek podręczników, MEN powinien był już
dawno przyjrzeć się praktykom wydawców i ukrócić je na mocy prawnych zarządzeń.<br />
Wystarczyło nie wydawać numerów dopuszczeń dla podręczników, które nie nadawały
się do odsprzedaży ponieważ zawierały elementy ćwiczeń (miejsca do wypełniania
zadań przez ucznia). Wystarczyło też zobowiązać wydawnictwa, by prócz gotowych
zestawów podręczników (np. krytykowanych obecnie pakietów do klas 1-3), musiały
udostępniać ich poszczególne składowe. Wówczas każdy rodzic chcący zaoszczędzić
mógłby kupować nowe wyłącznie ćwiczenia, a w podręczniki zaopatrywać się na
rynku wtórnym. <br />
Aby oddać sprawiedliwość muszę nadmienić, że większość wydawców tak właśnie
robi: oprócz pakietów udostępnia ich składowe luzem. Jednak z roku na rok, wyraźnie
rośnie tendencja zarówno do kupowania jak i wydawania kompletów. <br />
Niestety są wydawcy, którzy nie tylko podręczniki do klas 1-3 udostępniają
wyłącznie w pakietach. W dodatku każdego roku zmieniają zawartości pakietów z
tego samego cyklu (dodając lub ujmując gratisowe elementy typu nagrania,
liczydła, kolorowe linijki, mapki itp.). Taki sposób postępowania uniemożliwia
praktycznie wykorzystanie zeszłorocznego pakietu, ponieważ nie będzie on zgodny
w 100% z pakietem tegorocznym. Praktyki tego wydawnictwa, które ja uważam za
zdecydowanie niemoralne, nie wzbudziły obiekcji MEN od wielu lat - są
dopuszczane do użytku szkolnego bez problemu.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span class="list1text">Nieprawda druga:<br />
"W Polsce wiele rodzin nie stać na zakup podręczników i nikt nic z tym nie
robił, aż to tej pory, gdy wymyślono 'darmowy' elementarz."</span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span class="list1text"><br />
Nie wątpię, że statystyki nie darmo biją na alarm iż coraz więcej Polaków żyje
w ubóstwie. Jednak w przypadku wyposażenia dziecka do szkoły od wielu lat
istniała tzw. wyprawka. Jest to </span>Rządowy program pomocy uczniom
polegający na dofinansowaniu podręczników, oraz pomocy szkolnych, dla rodzin o
niewysokiej średniej na osobę. Pomoc ta również obejmuje uczniów
niepełnosprawnych i wymagających specjalnych pomocy dydaktycznych.<br />
Pomoc w zakupie podręczników oferują też rozmaite programy pomocy społecznej,
fundacje itp. Dlatego jestem przekonana, że większość osób chcących zapewnić
dziecku szkolne wyposażenie, znajduje na to sposób. <br />
Obawiam się, że teraz zaczną się powoli kłopoty. Wraz z wprowadzaniem
"darmowych podręczników" MEN przesuwa na nie fundusze przeznaczane do
tej pory na "wyprawkę". <br />
W ten sposób Państwo obdarowuje wszystkich jedynym słusznym elementarzem,
odbierając równocześnie szansę na skuteczniejszą pomoc rodzinom w
najtrudniejszej sytuacji finansowej.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span class="list1text"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span class="list1text">Nieprawda trzecia:<br />
"Nadmiar pomocy oferowanych przez wydawców, zwłaszcza pakiety do nauczania
początkowego, są złe. Zmuszają nauczycieli do bezmyślnej, mało kreatywnej pracy
z ćwiczeniami, kartami, wycinankami, testami itp. A rodziców tym samym zmuszają
do zbyt dużych wydatków."<br />
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><br />
Obawiam się, że wielu nauczycieli z wdzięcznością zaakceptowało fakt, że
wydawcy z biegiem lat oferowali coraz to większą "obudowę" do swych
podręczników. I wcale nie z lenistwa, ale dlatego, że pomoce dydaktyczne
pozwalają urozmaicić naukę, wykorzystać lepiej czas lekcyjny, sprawić, że
przedmiot wyda się dziecku bardziej atrakcyjny. <br />
Ponadto, tak jak pisałam wcześniej, osoby świadome swojego stylu nauczania,
zwykle polecały zakupić dokładnie takie materiały, jakie będą na lekcjach
wykorzystywane. <br />
A wydawcy, szanujący odbiorcę swoich produktów, umożliwiali mu taki wybór. <br />
Nie wiem nic o tym, aby nauczyciel chcący stosować swoje własne materiały i bardzo
osobiste metody dydaktyczne, nie mógł tego robić, pod warunkiem, że przekazał
uczniom treść zawartą w podstawie programowej przedmiotu. Dlatego nie rozumiem:
czemu musi być wywarta tak ogromna presja na nauczycieli, w postaci jedynego
elementarza, aby zaczęli twórczo pracować z uczniami? Albo MEN ma bardzo złe
zdanie o polskich nauczycielach, albo tak naprawdę zupełnie nie o to chodzi.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><br style="mso-special-character: line-break;" />
<br style="mso-special-character: line-break;" />
</span></div>
<span class="list1text"><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Nieprawda czwarta:<br />
"Dajemy Wam elementarz za darmo".<br />
<br />
Rządowy podręcznik wcale nie jest darmowy. <br />
Po pierwsze płacimy za niego wszyscy, bez względu na to czy mamy dzieci i czy
idą akurat do 1 klasy. <br />
Po drugie napisanie go, wydanie, wydrukowanie, dystrybucja - kosztują. Nie będę
analizować ile pieniędzy pochłoną kolejne etapy powstawiania nowego
elementarza. Od czasu do czasu pojawiają się w mediach skrawki informacji na
ten temat i wyliczeń. Wydaje mi się jednak, ze mało kto się zastanawia nad faktem,
że skoro podręcznik nie będzie sprzedawany rodzicom indywidualnie, ktoś w
szkołach będzie musiał przejąć rolę dystrybutorów. Pracownicy szkół zostaną
obarczeni dodatkowymi obowiązkami związanymi z administrowaniem nabytych
podręczników. Trzeba je będzie zamawiać, sprowadzać, rozdzielać,
ewidencjonować, oceniać ich stan zużycia, rozdysponowywać następnym rocznikom
itd. Pewnie znajdą się tacy, którzy powiedzą "dobrze im tak - niech trochę
popracują". Prawda jest jednak taka, że szkoła ma uczyć, a nie bawić się w
zarządzanie zasobami podręczników. Ponadto czas spędzony na administrowaniu też
kosztuje. <br />
A więc jak jest - darmo czy nie darmo? <br style="mso-special-character: line-break;" />
<br style="mso-special-character: line-break;" />
</span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02158664208143717595noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4460478343271935196.post-83140624817483124422014-08-13T14:50:00.000-07:002014-08-13T14:50:11.335-07:00Koszty podręczników a szkoła.<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span class="list1text">Wraz ze zamianą ustrojową zakończyła się, znana z czasów PRL-u,
dystrybucja podręczników przez szkoły. Wiązało się to przede wszystkim ze
zmianą płatnika, bowiem to nie Państwo (szkoła) było od tej pory właścicielem
książek, ale prywatne osoby. Do księgarń zaczęli napływać rodzice po zakup
podręczników. Wkrótce okazało się, że zgodnie z najnowszymi trendami w
pedagogice, oraz zasadami wolnego rynku, podręczniki do jednego przedmiotu mogą
być różne i wydawane przez kilku niezależnych wydawców. Rzecz jasna sprawiło to
kłopot niejednemu rodzicowi, który dopiero przychodząc do księgarni dowiadywał
się, że bez szczegółowego wykazu ze szkoły podręczników nie kupi. I tak,
zrodziła się tęsknota za jednym podręcznikiem dla wszystkich, otrzymywanym w szkole.
Najlepiej za darmo.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span class="list1text">W tym roku politycy podchwycili to marzenie wielu rodziców i
postanowili je spełnić. <br />Jakim kosztem? <br /><br />Kosztem rodziców. Powoli rezygnuje się z wyprawek, czyli
refinansowania wydatków na szkołę najbiedniejszych rodzin w kraju. W tym roku
pierwszoklasiści nie będą mogli się ubiegać o dofinansowanie szkolnej wyprawki,
bo dostaną darmowy elementarz. W kolejnych latach z refinansowania wyposażenia
dziecka do szkoły będą musiały zrezygnować kolejne niezamożne rodziny. W zamian
wszyscy (bez względu na poziom życia) będą otrzymywać darmowy podręcznik, lub
refundację kilku podręczników przedmiotowych.<span style="mso-spacerun: yes;"></span><br />
Osobiście uważam, że jest to dziwnie pojęta sprawiedliwość społeczna, tym
bardziej, że hasło "darmowej edukacji", zagwarantowanej Polakom przez
konstytucję, nadal nie będzie realizowane. Wszyscy rodzice uczniów wiedzą, że
koszty ponoszone na szkołę to nie tylko elementarz. To cały zestaw przyborów
noszonych co dzień w tornistrze, to ubranie sportowe i galowe, to opłaty
klasowe, a nierzadko także dofinansowywanie wyposażenia klasy np. przez składki
na papier ksero, teczki na prace ręczne albo firanki.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><br />
<br />
Kosztem ubocznym "darmowego elementarza" jest również odebranie
możliwości wyboru podręcznika przez nauczyciela. Prawo takie uważam za
niezwykle ważne, ponieważ to nauczyciel decyduje o sposobie nauczania i jest w stanie
ocenić, które pomoce w jego stylu pracy, w określonej grupie dzieci, najlepiej
spełnią swoją rolę.<br /><br />
I tu niestety muszę przejść do negatywnej strony wybierania podręczników przez
nauczycieli. Na skutek korupcji ze strony wydawców i ich przedstawicieli
handlowych, czasem na skutek niefrasobliwości lub braku zainteresowania
konsekwencjami swojego wyboru, niektórzy nauczyciele narzucają rodzicom obowiązek zakupu
dużych, drogich zestawów książek.<br />
Nie chcę, aby moja wypowiedź została odebrana jako generalny zarzut wobec
nauczycieli. Mając do czynienia z dziesiątkami wykazów z różnych szkół,
przekonałam się, że się bardzo od siebie różnią. Jedne składają się tylko z
niezbędnych podręczników, względnie ćwiczeń do przedmiotów, na których
faktycznie zostaną wykorzystane. Inne zawierają wszelkie możliwe pomoce do
danego przedmiotu oferowane przez wydawcę. Rodzice skarżą się nam przy zakupie
do kolejnej klasy, że dziecko wypełniło w ćwiczeniu zaledwie 3 strony, a z
wycinanki nigdy nie skorzystało... Jedne szkoły mają wykazy podręczników niezmienne
od wielu lat (chyba, że MEN wprowadzał akurat reformę), inne zmieniają tytuły i
wydawnictwa co roku, tak, że rodzice nie mogą odkupić prawie żadnego
podręcznika od starszych roczników. Każdego lata, przy kasie, podsumowujemy
komplety podręczników do tych samych klas. Różnice w cenach kompletów w
zależności od ich zawartości sięgają nie raz 30%. <br />
<br />
Takim sposobem, już na poziomie szkoły można oszczędzić rodzicom sporą część
wydatku, wybierając tytuły rozsądnie. Nie wspomnę już o różnych dodatkowych
testach, sprawdzianach, ćwiczeniach, które są uczniom "dorzucane" w
ciągu roku szkolnego. W dodatku często nielegalnie, bo w szkole handlować nie
wolno, a tym bardziej nie powinien w tym uczestniczyć nauczyciel. W polskim
prawie jest na ten temat konkretna wykładnia, ale dziwnym trafem, od wielu lat,
taki proceder w szkołach się odbywa - nauczyciele sprzedają podręczniki. Mało
tego, jest to aprobowane społecznie, ponieważ rodzice za cenę kilku procent zniżki
(a czasem i bez niej) są skłonni przymykać oko na nie-fiskalną sprzedaż.<span style="mso-spacerun: yes;"> <br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span class="list1text">Po zaprezentowaniu udziału szkoły w kształtowaniu kosztów nauki
w Polsce, pozostaje rozważyć, czy ceny podręczników są rzeczywiście
horrendalne. Tzw. pakiet do zajęć zintegrowanych kosztuje w tym roku około 300
zł (licząc po cenach detalicznych bez rabatów). Do tego powiedzmy podręczniki
do języka obcego (czasem dwóch). Całość 350-400 zł (często mniej, bo da się
kupić z rabatem). Uczeń korzystać z nich będzie przez 10 miesięcy nauki. A
zatem miesięcznie wydajemy od 35 do 40 zł na wykształcenie dziecka. <br />
W tym samym czasie wiele mam kupi krem do twarzy za 55zł, niejeden tatuś wypije
10 piw, ktoś inny będzie zjadał co dzień lody lub chipsy, a jeszcze ktoś inny kupi
dziecku komputerową "strzelankę"... </span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span class="list1text"><br /></span></div>
<span class="list1text"><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Ponieważ najprawdopodobniej zakupiłeś zestaw
podręczników z rabatem, wydałeś jeszcze mniejszą kwotę niż przykładowa. Czy
jesteś pewien, że Twoja inwestycja w podręczniki, służące wykształceniu dziecka,
jest wyjątkowo duża? </span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02158664208143717595noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4460478343271935196.post-52835364636261138062014-08-12T14:58:00.002-07:002014-08-12T15:11:12.691-07:00Nie zgadzam się<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
Wyobraziłam
sobie, że mój blog będzie (w nieco sentymentalny sposób) uchylał rąbka kotary,
która przed klientem skrywa pracę księgarza. Tymczasem aktualne problemy
księgarstwa wzięły górę i wręcz MUSZĘ się odnieść do sytuacji na rynku podręczników.
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
Wczoraj
sekcja edukacyjna Polskiej Izby Książki wydała oświadczenie-poradę "Jak
nie przepłacać za podręczniki". W swoim tekście, w sposób mało
zawoalowany, dają do zrozumienia, że księgarnie nie są właściwym miejscem do
zakupu podręczników, ponieważ zawyżają ceny i są winne wzrostowi
tegorocznych wydatków na wyprawkę ucznia. NIE ZGADZAM SIĘ z takim postawieniem
sprawy i czuję się w obowiązku przedstawić sytuację na rynku podręczników z
innego punktu widzenia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br />
<span class="list1text">Jako księgarz nie czuję się w najmniejszym stopniu
odpowiedzialna za wzrost cen podręczników i wysokie koszty uczniowskich
zestawów. Od lat, w swojej księgarni stosuję te same marże (a zatem nie
podwyższam ceny z własnej woli i dla własnego zysku). Równocześnie oferuję
różnorodne formy rabatów, upustów i promocji. Wykonuję swój zawód najlepiej jak
potrafię, ale jako, że księgarstwo jest gałęzią handlu, muszę dbać o przychód
wystarczający na prowadzenie działalności. Trudno zatem spodziewać się, że
sprzedam towar za cenę jego zakupu.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
Z
pełną odpowiedzialnością oświadczam, że: WYSOKIE CENY I PODWYŻKI TO DOMENA
WYDAWCÓW EDUKACYJNYCH.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><br />
Każdego roku, przed nowym sezonem, wydawcy edukacyjni podnosili ceny
podręczników. Czy było to uzasadnione? Zapewne w niektórych przypadkach tak.
Jednak były podnoszone w równym stopniu ceny nowo wydrukowanych podręczników,
co nakłady już wydrukowane i przechowywane z poprzednich sezonów (i już choćby
to może budzić wątpliwości). <br />
Jednak jeszcze parę lat temu wydawca na podręcznik ustalał cenę tzw.
katalogową, a zatem sam brał odpowiedzialność za koszt zakupu swoich książek
przez klienta końcowego. Dystrybutorzy (hurtownie i księgarnie) otrzymywali od
tej ceny detalicznej upust. I jeśli było to w granicach ich możliwości (np.
wielkość obrotu towarem im na to pozwalała) mogły się częścią tego upustu
podzielić ze swoim klientem.<br />
Obecnie wydawcy edukacyjni podjęli decyzję, że nie ustalają ceny
detalicznej / katalogowej na swoje produkty. W PIK-owskim oświadczeniu wydawcy
twierdzą, że "<span class="list1text">nie mają i nie mogą mieć wpływu na ceny,
w jakich oferowane są podręczniki przez sprzedawców detalicznych".<br />
Skoro jednak oferują dystrybutorom podręczniki w określonej cenie, a księgarnie
od wielu lat stosują te same marże, to cena detaliczna jest oczywista. Wydawcy
na stronach swoich księgarń internetowych podają ceny detaliczne wyliczone na
tej właśnie zasadzie (czyli tak naprawdę cena katalogowa nadal jest znana i
ustalana przez wydawcę). Ale oferowane ceny zakupu na tychże stronach już są
wielokrotnie mniejsze - rabaty udzielane detalicznemu klientowi są tak duże, że
ceny często oscylują w okolicy kosztów zakupu hurtowego dla księgarni. <br />
<br />
Oczywiście rodzic-czytelnik powiedzieć może: cóż mnie to obchodzi - chcę kupić
podręczniki jak najtaniej! I być może wielu z Państwa nie interesuje istnienie
księgarń przez całą resztę roku. Ale proszę wziąć pod uwagę, że nadal jest
mnóstwo osób - naszych wiernych klientów - którym (wierzę w to) jesteśmy
potrzebni. I po to, by mieć dla Państwa przez cały rok różnorodną ofertę,
musimy zarobić na utrzymanie księgarni. Nie da się tego zrobić sprzedając towar
z 2% marżą! Każda księgarnia to lokal na utrzymaniu, to doświadczeni
pracownicy, to koszty obsługi, ekspozycji tytułów, komunikacji z klientami.
Kiedy zamawiacie Państwo książki na stronie internetowej, dużą część naszej
pracy wykonujecie sami i dlatego otrzymujecie w zamian większe upusty. Ale nie
każdy chce lub potrafi odnaleźć w internecie potrzebny mu tytuł, sprawdzić jego
aktualność, skompletować zestaw podręczników wg szkolnego wykazu (nie oszukujmy
się, wykazy bywają różne - są czytelne i jednoznaczne, ale także takie, gdzie
trudno się domyślić co kupić do danej klasy). Te osoby zwracają się do
księgarza i liczą na fachową obsługę. Kiedy księgarnie znikną, część osób
pozostanie bezradna. Nie tylko nigdy nie kupi książki sobie lub dziecku. ale
będzie wymagała pomocy osób trzecich np. w skompletowaniu podręczników.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span class="list1text">A zatem wydawcy edukacyjni, publikując poradę w imieniu PIK,
tak naprawdę nie tylko zrzucają z siebie odpowiedzialność za koszty edukacji, o
których w największym stopniu decydują. Łamią równocześnie dobre zasady
rynkowe. <br />Być może w świecie przyszłości będziemy wszyscy korzystać wyłącznie z
książek elektronicznych, do dystrybucji których nie potrzeba tradycyjnej
księgarni. Na razie jednak, dla sprzedaży większości nakładu książki nie
wystarczy strona internetowa, potrzebna jest stacjonarna księgarnia. Na wrogiej
wobec dystrybutorów postawie wydawców edukacyjnych stracą nie tylko księgarnie,
nie tylko wydawcy beletrystyki i tytułów poradnikowych, ale przede wszystkim
klienci-czytelnicy, którzy stracą istniejącą jeszcze sieć księgarń, a dzięki
nim dostęp do książki w mniejszych miejscowościach i osiedlach.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span></span><br />
<span class="list1text"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span class="list1text">Przedstawione powyżej fakty nie wyczerpują problemu cen
podręczników. Trzeba bowiem wrzucić również kamyk do ogródka MEN i poszczególnych szkół. I
postaram się wkrótce przedstawić swój punkt widzenia również w tym kontekście.</span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02158664208143717595noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4460478343271935196.post-72424901314946614742014-07-10T11:46:00.002-07:002014-07-10T12:28:26.071-07:00Dla mnie księgarnia<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
W księgarni sprzedaje się książki. Ale to nie jest zwykły
sklep. </div>
<div class="MsoNormal">
Tu nie mówi się "dwie sztuki", ale "dwa
egzemplarze". Tu nie ma producentów - są wydawcy. Tu nie ma końcówek serii
produkcyjnych, ale są wyczerpane nakłady.<span style="mso-spacerun: yes;">
</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dla mnie księgarnia to drukowane słowa, mądre i banalne,
artystycznie poukładane i bezładnie tłoczące się pod okładkami. To także cudownie ilustrowane baśnie, albumy o wyrafinowanych zdjęciach, albo beletrystyka z kuszącymi obwolutami, o aksamitnej strukturze. </div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbznrI6KAdqrXJ48eXcFiB3GELXhTFkdJYO6U5POh5gSyPwbkSA2itPqZ0f3SDz0pnP0xvNrqOYMZT10cYIhXOHlXzgw6aqi4ZocBIgN8hgBa4fnSNCJtxqE4lc0jbjiS5GENWtadThI3M/s1600/zm_makama+noc.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbznrI6KAdqrXJ48eXcFiB3GELXhTFkdJYO6U5POh5gSyPwbkSA2itPqZ0f3SDz0pnP0xvNrqOYMZT10cYIhXOHlXzgw6aqi4ZocBIgN8hgBa4fnSNCJtxqE4lc0jbjiS5GENWtadThI3M/s1600/zm_makama+noc.jpg" height="209" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
To budynek na rogu rynku - jeden z symboli kultury naszego miasta.
Te same regały goszczą książki od lat 60-tych XX wieku. Kiedyś wnętrza były
inne, wielokrotnie przebudowywane, ale drzwi w narożniku zawsze będą kojarzyły
się z księgarnią. </div>
<div class="MsoNormal">
<br />
Dla mnie księgarnia to wielkie okna wystawowe, które
zapraszają "wstąp po nową książkę". <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Od dawna sprawdzam na nich swoje możliwości
twórcze, szukając nowych motywów przyciągających wzrok przechodnia.<br />
<br />
Księgarnia to dla mnie również wspomnienie dzieciństwa. Ledwie nauczyłam się chodzić - szłam do księgarni, ledwie nauczyłam się mówić -
dzwoniłam do księgarni, ledwie nauczyłam się myśleć - chciałam zostać
księgarzem. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMa7iy1qfCwnWCiQeGp_ALq4tp6KakPnyZg_V0-c1YOJ8W3Yk7YidGIt-NrZ0ynMLl6p0GgbumKZOW2V44pxgAn3F5yUBGvfKnCZNjTQo-nRJwdnkP5V8oBCREnzwyngqkd4FP2ICMArn4/s1600/zmDSC07834.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMa7iy1qfCwnWCiQeGp_ALq4tp6KakPnyZg_V0-c1YOJ8W3Yk7YidGIt-NrZ0ynMLl6p0GgbumKZOW2V44pxgAn3F5yUBGvfKnCZNjTQo-nRJwdnkP5V8oBCREnzwyngqkd4FP2ICMArn4/s1600/zmDSC07834.jpg" height="228" width="320" /></a></div>
To w PRL-owskiej księgarni bawiłam się z bratem w sklep, w dom, w
szkołę... Między regałami, w magazynie, wśród paczek zawiniętych w szary papier
ze stemplem "P.P. Dom Książki". </div>
<div class="MsoNormal">
Wszystko za sprawą mamy, która była kierowniczką księgarni
prawie od połowy zeszłego stulecia. Dla niej księgarnia była czymś więcej niż pracą - była zamiłowaniem. I tę
pasję przekazała mi w genach.<br />
<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dlatego, ukończywszy studia
pedagogiczno-plastyczne na początku lat 90-tych XX wieku, podjęłam pracę w
sprywatyzowanej księgarni rodziców, stając się wkrótce jej
współwłaścicielką. Od tej pory księgarnia to dla mnie miejsce pracy.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przede wszystkim jednak,
księgarnia to mój sposób na życie. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02158664208143717595noreply@blogger.com0